Śmierć przez powieszenie (1968)  

death-by-hanging-poster
„Śmierć przez powieszenie” lub „La Pendaison” / oryginalny plakat francuski

Świadomość przeciętnego widza odnośnie kina japońskiego zaczyna się i kończy na Akirze Kurosawie, z rzadka Masakim Kobayashim. Zapomina on więc zarówno o ojcach kina japońskiego tj. Mikio Naruse, Yasujiro Ozu, Kenji Mizoguchi oraz o wielkiej trójce – pionierach japońskiej Nowej Fali, zwiastujących nowe trendy w tamtejszej kinematografii (którzy dali swoim filmom funkcję zwierciadła życia społecznego), do których zaliczyłbym Yuzo Kawashimę, Ko Nakahirę i Yasuzo Masumurę.

Po erze humanistycznego kina, której przedstawicielem był m.in. Akira Kurosawa, w powojennej Japonii nastały mroczne czasy, a prawdziwą erupcję wściekłości otworzył Ko Nakihara w 1956, dając wyrazny apel słowami: Dość akademickich wykładów naszych naszych poprzedników! Zacznijmy w końcu przedstawić życie takie jakim jest naprawdę, jak dorośli ludzie. To zasygnalizowało pękniecie obyczajowe.

Dwa lata pózniej swoją obecność w kinie zaznaczył Nagisa Oshima, pisząc w eseju Is It A Breakthrough? (The Modernists of Japanese Film): The modernists are at a crossroads. One road would lead to gradual degeneration of their innovations in form into mere entertainment, bringing about their surrender to the premodern elements that are subconsciously included in the content of their films.

In that case, they would simply live out their lives as mediocre technical artists. Another road requires them to exert all of their critical spirit and powers of expression in a persistent struggle that strongly and effectively pits the content of their works against the premodern elements of Japanese society .

Reżyser ten swoją karierę zaczynał od pisania artykułów oraz esejów, a główną ideę przyświecającą jego twórczości najlepiej obrazuje ta wypowiedź: Moja nienawiść do kina japońskiego obejmuje je w absolutnej całości. Ten japoński samuraj – jak go określił Shohei Imamura – przedstawiał powojenną Japonię w bardzo krwawych barwach. Bohaterowie jego filmów byli wykolejeńcami życiowymi – dziwkami, złodziejami, drobnymi cwaniaczkami, alfonsami, bądź straceńcami wojennymi.

Przy bardzo istotnym, humanistycznym odsączeniu, Oshima bezlitośnie rozprawiał się w swoich filmach z nierównością klasową, hipokryzją władz, okrucieństwem japońskiej armii podczas II Wojny Światowej (polecam wygooglać hasło “Nanking”) oraz drobnomieszczańskiami zahamowaniami w temacie seksu, co dosyć zgrabnie koliduje z jego imperialistycznym zacięciem.

Przyglądając się jego pracom warto przypomnieć, że “Nuberu bagu” (Japońska Nowa Fala) czerpie dużo z liryzmu Francuskiej Nowej Fali. Nowe sposoby prowadzenia historii wydały na świat filmy, które – jak nigdy dotąd – miały dużo więcej zacięcia artystycznego niż kiedykolwiek wcześniej. Kino japońskie do chwili pojawienia się nowofalowców nigdy nie podjęło tak jadowicie tematów polityczno–społecznych.

To usprawiedliwia jednak specyfika kulturowa, gdyż w Kraju Kwitnącej Wiśni za główne zalety charakteru uważa się: skromność, lojalność, honor, ambicję, rodzinę, ciężką – ale owocną – pracę oraz ogromny szacunek wobec starszych (cecha raczej rzadko spotykana na Zachodzie). Teraz zaś proszę sobie wyobrazić człowieka z zewnątrz, który zdmuchuje ten system wartości niczym domek z kart. Takich ludzi okrywała hańba, ale do takich zalicza się właśnie Nagisa Oshima. Pierwsze jego filmy wywołały burzliwą reakcję filmowego otoczenia!

Oshima wywodził się z niezbyt dobrze usytuowanej rodziny, a życie boleśnie go do tego doświadczyło wczesną stratą ojca (zmarł gdy Nagisa miał ledwie 6 lat). Podczas swojej dziecęcej samotności, miast zabaw z rówieśnikami, przesiadywał on z książkami o socjalizmie i komunizmie, co przyznać trzeba, było dosyć rzadko spotykanym zjawiskiem u ludzi w tej kategorii wiekowej.

Był pod ogromnym wrażeniem filmu Akiry Kurosawy No regrets for our youth (1946), co zapewne wskazało mu drogę życiową. Po ukończeniu studiów prawniczych w 1953 roku przewodził także wielkiej demonstracji, w której rannych zostało 70 osób. Podczas swojej edukacji dostał przydomek “czerwonego studenta”.

Obejrzyj cały film

Podobno historia niczego nie nauczyła ludzkości – możliwość uniknięcia błędu, patrząc na to jak inni się potykają, nie jest przez nas w pełni wykorzystywana. Można by więc rzec, że natura zawsze zwycięża nad roztropnością i wysadza fundamenty kolejnych cywilizacji. Tak było z zazdrością (upadek Cesarstwa Rzymskiego), tak było z chciwością (Hiszpańska Inkwizycja), tak było też z solidarnością jajników (przymierzem ruchów feministycznych). Ale przyjmując – jako humanista – za punkt wyjścia, że każda wojna jest  głupia z założenia, Nagisa Oshima odwraca stery i zadaje pytanie zupełnie innej treści: “Czy jesteś za wieszaniem ludzi w imię ideii?”

Historia Śmierci przez powieszenie osnuta jest wokół ataku Japonii na Koreę Południową w latach 1894-1895, gdy wyspiarze po raz kolejny podjęli próbę opanowania półwyspu koreańskiego. Skazaniec o wielce tajemniczym pseudonimie “R” zostaje skazany na śmierć przez powieszenia za zabójstwo niewinnych dziewczyn. Znając charakter filmów Oshimy (krytyka społeczno-historyczna) możemy założyć, że jego odhumanizowana filozofia rodu Japonii przedstawia żołnierza koreańskiego jako symbol uginania karku przed japońskim imperializmem.

Pod wpływem represji ze strony zachodniego sąsiada protagonista “sprzedaje swoją duszę demonowi” i dopuszcza się kilku brutalnych przestępstw tj. gwałt i zabójstwo na bezbronnych dziewczynach. “R” po złapania duszę jednak traci, a zaczyna odzyskiwać tożsamość sprzed dokonania zbrodni. W trakcie rutynowej procedury opisywania swoich uczynków przez winnego dowiadujemy się jednak nie tylko zdumiewających rzeczy o nim samym (reżyser miał zapewne na celu przybliżenie psychiki  postaci zwykłego obywatela Korei po okresie wojny z Japonią), ale obserwujemy także reakcje postaci przypatrujących się jego przemianie.

Reakcje te, podobnie jak u głównego winowajcy, są zaś mocno zastanawiające – kurator wykazuje większe skłonności sadystyczne niż “R”, ksiądz wraz z kolejnymi wyznaniami skazanego dostaje obłędu, a lekarz oświadcza wszystkim, jak bardzo kocha swoją robotę. W efekcie, szaleństwo opanowujące poszczególnych bohaterów, analizujących “wykroczenia prawne” skazanego, przypomina to, będące udziałem żołnierzy japońskich obchodzących się z Koreańczykami. Podczas masowych morderstw obcinano nieszczęśnikom nosy jako swoiste trofeum.

Reżyser używa wielu punktów widzenia – podobnej techniki co Sidney Lumet w słynnych 12 gniewnych ludziach – a głosy dochodzące do świadomości zszokowanego Koreańczyka, stają się głosami potępionych wśród codziennego szaleństwa ludzkości. Niby są popełniane wokół nas okropne zbrodnie wołające o pomstę do nieba, jednak człowiek jako jednostka państwowa się z tego śmieje. Czemu? Bo zwyczajnie go to nie dotyczy. Egzekucja, czyli śmierć przez powieszenie, staje się w tej opowieści zwyczajnym wykonywaniem swoich obowiązków bez wnikania w szczegóły. To taka sobie zwykła śmierć… choć będaca skutkiem ubocznym czyjejś niewidzialnej ręki.

Michał Szeremeta

 

Oryginalny tytuł: 絞死刑 / Kōshikei
Produkcja: Japonia, 1968
Dystrybucja w Polsce: Brak
Ocena MGV: 5/5

1 komentarz

  1. Ciekawa propozycja, chętnie skorzystam. Ja ostatnio zaliczam Mizoguchiego, świetne filmy robił, szczególnie Opowieści księżycowe i Zarządca Sansho są bez wątpienia wybitne i na pewno je wkrótce u siebie zrecenzuję.

    Z reżyserów tworzących w ramach japońskiej Nowej Fali poznałem tylko Masahiro Shinodę („Skrytobójstwo”). Do pionierów się go nie zalicza, ale zaczynał w tym samym czasie co Nagisa Oshima.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.