Porozmawiajmy o kobietach (1971)

carnal_knowledge_poster

Z całej tej zgrai młodych pistoletów, które we właściwym momencie przestrzeliły sobie drogę i stworzyły fenomen Nowego Hollywood, Mike Nichols miał prawdopodobnie najmniej szczęścia (może poza Richardem Rushem). Po wielkim sukcesie swoich dwóch filmow: Kto się boi Virginii Wolf (1966) i Absolwenta (1967), reżyser wpadł w niespodziewaną pułapkę z Paragrafem 22 (1970), który został zdeklasowany przez M*A*S*H Roberta Altmana. Oba filmy wylądowały na ekranach w tym samym czasie i Nichols przegrał pojedynek, co zepchnęło jego dzieło w otchłań zapomnienia.

Nieszczęśliwie, podobny los spotkał jego kolejny film – Porozmawiajmy o kobietach. Ten opatrzony głupawym tytułem przez polskich dystrybutorów obraz – którzy zasłonili w ten sposób domyślny cynizm filmu – prezentuje się jednak w retrospektywie jako (dyskusyjnie) jego nawiększe dzieło. W stosunku do Absolwenta o wiele mroczniejsze, ale też o wiele prawdziwsze i mierzące gdzieś wyżej… bo Carnal Knowledge dorównuje największym dokonaniom Nowego Hollywood: Pięciu łatwym utworom, Ostatniemu seansowi filmowemu, McCabe’owi i pani Miller, Ojcowi chrzestnemu czy Haroldowi i Maude.

Ale Nichols ponownie nie miał szczęścia, gdyż jego dziecko tuż po premierze trafiło na ławę oskarżonych pod zarzutem szerzenia obsceniczności, a proces ciągnął sie ponad dwa lata. Sukces artystyczny był jednak bardzo bliski, gdyż Carnal Knowledge dostał trzy nominacje do Złotego Globu, jedną dla Jacka Nicholsona, drugą dla Arta Garfunkela i trzecią dla Ann-Margret, co dobitnie świadczy, że został zauważony i doceniony przez krytyków.

Niestety, kontrowersje ostatecznie przesądzily o jego losie, skutkiem czego Nichols odszedł na długi czas w filmowy niebyt, wracając do reżyserowania sztuk teatralnych, jeśli nie liczyć kilku sporadycznych spustów typu Dzień delfina.

Porozmawiajmy o kobietach to „sztuka” w trzech aktach napisana przez genialnego satyryka i dramaturga Julesa Feiffera, który w tym samym czasie dostarczył jeszcze scenariusza innemu rewelacyjnemu filmowi: Małym morderstwom z Elliotem Gouldem w roli głównej. Nichols prowadzi nas przez prawie dwie dekady życia dwóch przyjaciół: Jonathana (Jack Nicholson) i Sandy’ego (Art Garfunkel), które stają się okazją do obserwacji wpływu zmian w kulturze amerykańskiej na związki damsko-męskie i styl życia klasy średniej.

Nichols objawił oczywiście swoją nieprzeciętnę zdolność do obserwowania efektów kontrkultury na społeczeństwo amerykańskie już w Absolwencie, ale jego wcześniejsze wnioski bledną w starciu z mentalnością samca-intelektualisty, której studium jest Carnal Knowledge. To film, który bezpardonowo objawia w jaki sposob myślą o kobietach mężczyźni i jakie triki stosują, żeby zapędzić je do łóżka.

To film, który męską perspektywę traktuje priorytetowo, ale który nigdy nie traci szerszego obrazka. To samcze ja z punktu widzenia wewnętrznego świadka, które ostatecznie zostaje ośmieszone i wypatroszone dla czystej zabawy!

Jak wiele innych perełek kina autorskiego lat ’70 także film Nicholsa za formę obiera sobie komediodramat. I nie bez powodu, gdyż tragizm podszysty humorem jest zawsze silniejszy zarówno od tragedii, jak i komedii. Komediodramat pozwala na głębokie eksplorowanie ludzkiej psyche, ale bez popadania w pompatyczność. Satyryczna podbudowa nadaje całej konstrukcji zgrabnej lekkości, która sprzyja naturalnej refleksji widza nad oglądanym dziełem, ale wszechobecna dramaturgia sugeruje przy tym, ze mamy wciąż do czynienia z koszmarami ludzkiego życia.

Jonathan to samiec alfa, człowiek przekonany o darwinowskim charakterze zmagań w tym świecie, który nigdy nie pozbywa się kontroli nad sytuacją i obsesyjnie szuka potwierdzenia swojego ego. Sandy to z kolei wrażliwy romantyk, który za wszelką cenę broni się przed głosem instynktu i który nigdy nie przejrzy na oczy, ale z drugiej strony nigdy nie straci nadziei na odbudowanie swojego życia. A do tego obydwoje przyjaciół zostaje zmuszonych przez swoje nietrafne decyzje, których serię mamy okazję oglądać na ekranie.

Koniec końców ani strategia życiowa Jonathana, ani łagodność Sandy’ego nie zapewnia jednak skutecznego rozwiązania kluczowego problemu każdego człowieka – jak być szczęśliwym. Mimo upływu dwóch dekad, rosnącego doświadczenia, zmiany obyczajów i zmiany partnerek, rdzenie duchowe obydwóch mężczyzn pozostają w zasadzie takie same.

Sandy odpływa w marzenie o idealnej miłości – której w swoim mniemaniu zaczyna uczyć się dość późno – a Jonathan w ramiona prostytutki, która w zainscenizowanym przez niego przedstawieniu potwierdza jego wszystkie „mądrości” (przepiękna scena).

Carnal Knowledge to film niełatwy w odbiorze, z minimalną intrygą, niemal w całości skupiony na ewolucji dwóch charakterów, powiązany jedynie symboliczną nitką ich głębokiej przyjaźni, która nie wygasa nawet po dwudziestu latach.

Oryginalnie trafił on na ekrany, gdy w USA szalała fala nowego feminizmu spod znaku Ruchu Wyzwolenia Kobiet i to na pewno nie ułatwiło mu zadania, ale Nichols nie przejawia w nim żadnego rodzaju szowinizmu czy seksizmu, woląc zaglądać w niespokojne dusze swoich bohaterów. A udało mu się obsadzić dwóch doskonałych aktorów i dwie doskonałe aktorki.

To pierwszy film Nicholsona, w którym aktor emocjonalnie wyładowuje się na kamerze, w którym widać jak genialnie potrafi zagrać gorący testosteron, jak głęboko potrafi wejść w grany przez siebie charakter.

To wprawdzie rola intelektualisty, ale z poczuciem głębokiego dyskomfortu psychicznego, dupka, egoisty, ale rozkosznie kontrowersyjnego, który nie jest łatwy w ocenie. Garfunkel jest w filmie na drugim planie, ale także on włożył sporo wysiłku w swoją rolę, która jest spokojniejsza – jego charakter jest dość naiwny – ale przechodzi bardzo ciekawą transformację.

Dwie role żeńskie zostały zagrane przez Candice Bergen (Getting Straight, Gandhi) i Ann-Margret (Viva Las Vegas, Tommy). Ta pierwsza idealnie wcieliła się w postać Susan, pierwszej kochanki, a w końcu żony Sandy’ego, którą w międzyczasie bałamuci Jonathan. Ta druga pokazała zaś klasę jako partnerka Jonathana w drugim akcie filmu, przechodząc od bycia seksowną uwodzicielką do postaci stłamszonej kury domowej.

Do tego warto dodać, że za kamerą stanął sam Giuseppe Rotunno – długoletni współpracownik Federica Felliniego. Film, który należy zobaczyć przynajmniej parę razy, żeby w pełni docenić jego wielkość.

Conradino Beb

 

Oryginalny tytuł: Carnal Knowledge
Produkcja: USA, 1971
Dystrybucja w Polsce: Brak
Ocena MGV: 5/5

2 komentarze

    1. Poprawione na : „Oryginalnie trafił on na ekrany, gdy w USA szalała fala nowego feminizmu spod znaku Ruchu Wyzwolenia Kobiet i to na pewno nie ulatwiło mu zadania.”

      Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.